Najpiękniejsza muzyka filmowa, zestaw obowiązkowy i bardzo subiektywny. Muzyka w klasycznym filmie, powinna wtopić się w ekran i stanowić jedność z obrazem. Jednak zdarzają się wybitne wyjątki, w których melodie bywają równorzędnym partnerem obrazu, a nieraz swym pięknem przerastają go.
Poniżej muzyczne przypadki dwunastu filmów.
Na początek wspaniały, Moon River, Henry Manciniego ze Śniadania
u Tiffany’ego(1961)
Dwa Oskary dla kompozytora, za muzykę i piosenkę. Film Blake
Edwardsa, na podstawie prozy Trumana Capote’a, miły dla oka, ale nie wybitny.
Audrey Hepburn zjawiskowa, ma swoisty urok holenderskiej mimozy, nie jest
jednak w moim typie:
Drugie miejsce, na mojej liście evergreenów, New
York, New York(1977), nuci mi w głowie przynajmniej raz w tygodniu!
Film Martina Scorsese pod tym samym tytułem, muzyka Johna
Kandera, słowa Freda Ebba. Obraz poszedł w zapomnienie, piosenka błyszczy na
całym świecie. W filmie wykonywała ją Lizza Minelli (jej twarz kojarzy mi się z
Myszką Miki). Moim zdaniem perfekcyjnie.
Numer trzy, ścieżka z filmu Absolwent, balsam. Soundtrack w
wykonaniu duetu Simon and Garfunkel, zawiera między innymi utwory.
The
Sound of Silence oraz Scarborough
Fair
a także, Mrs. Robinson
Numer
cztery, film uhonorowany, aż trzema Oskarami, Grek Zorba, Michalisa
Kakojanisa z Anthony Quinnem, Meksykaninem udającym Greka. Taniec Sirtaki, z
muzyką Mikisa Theodorakisa. Obraz z 1964 r.
I
jeszcze raz to samo, ale w wykonaniu mojej ulubionej piosenkarki, tym razem
bosonogiej, Dalidy,
Miejsce piąte, Czarnoksiężnik z Oz i piosenka Over
the Rainbow, w wykonaniu młodziutkiej Judy Garland, za parę lat mamusi Lizzy
Minelli. Dalej już cytat z Wikipedii.
Over the Rainbow (często określana jako Somewhere Over
the Rainbow) – klasyczna ballada napisana przez Harolda Arlena i E. Y. Harburga do filmu Czarnoksiężnik z Oz z 1939 roku. Stała się ona sztandarową
piosenką Judy Garland, która nagrała ją jako pierwsza. Stała się
wkrótce standardem zarówno w wersji wokalnej, jak i instrumentalnej i znalazła
się w repertuarze takich sław muzycznych jak Les Paul, Ray Charles, Frank Sinatra, Jimi Hendrix, Eric Clapton, Jimmy Scott, Norah Jones, Queen, Céline Dion, Guns N’ Roses, Eva Cassidy, Bob Marley i wielu innych.
Mój typ wykonawcy,
to Israel „IZ” Kamakawiwo, grubasek z
Hawajów
Niestety umarło się biedakowi, ładnych parę lat temu.
Sześć, sentymentalne Que Sera Sera, autorstwa Jay Livingstona i Ray Evansa, mistrzowsko zaśpiewana przez wieczną
dziewczynkę Ameryki, Doris Day. Motyw z filmu Hitchcocka „Człowiek który wiedział za dużo”
(1956).
Uwaga, uwaga, Oskar dla tej właśnie piosenki.
To
samo, tylko bardziej melodyjnie.
Swoją drogą, smutne, że filmy mistrza Alfreda tak bardzo się
zestarzały. Jako ich wieloletni wielbiciel ubolewam, że niestety, zbyt
rozwlekła jak na dzisiejsze czasy fabuła, zabiła sławny suspens!!!
Siódme, równorzędne z szóstym, Doktor Żywago(1965) Davida Leana, film z Egipcjaninem Omarem Sharifem, w roli tytułowego ruska. Przepiękne
Somewhere, My Love (Lara’s Theme) autorstwa Maurice Jarre’a. Sam film,
przydługi i nudny, nakręcony na fali euforii Pasternakiem, wyklętym przez
Sowiety.
Miejsca ósme, siedem Oskarów dla, Mostu na rzece Kwai(1957),
Davida Leana i nieśmiertelny Marsz Pułkownika Bogeya (Colonel Bogey March)
skomponowany przez Malcolma Arnolda – Oskar również za muzykę!
Dziewięć, W samo południe(1952), sławnego
Freda Zinnemanna z muzyką samego Dymitra Tiomkina, cztery Oskary, w tym dwa
muzyczne - jeden za muzykę, a drugi za piosenkę High Noon (muzyka Dymitr
Tiomkin, słowa Ned Washington, a śpiewał Tex Ritter). W filmie pierwszą poważną rolę u boku gwiazdora
tamtych lat, Gary Coopera, zagrała piękna Grace Kelly, późniejsza Księżna Monaco.
Dziesięć, jeszcze jeden western, ale nie mogę go pominąć. Rio
Bravo(1959), Howarda Hawksa z muzyką Dymitra Tiomkina i duetową
balladą, My Rifle, My Pony and Me. Wykonują śpiewający aktorzy, czy raczej
„aktorujący” piosenkarze, gwiazdorski już wtedy Dean Martin i młody Ricky
Nelson
Jedenaście, 1492 Conqest of Paradise, Ridleya Scota,
muzyka Vangelisa, tytułowa Wyprawa do Raju, jest dla mnie szczególnie miła, bo
była na pierwszej płycie CD jaką kupiłem.
Dwanaście, zamykająca stawkę, Różowa Pantera(1964), Blakea
Edwardsa z tematem przewodnim Henry Manciniego.
Na tym koniec, moja lista w rzeczywistości jest o wiele,
wiele dłuższa!
PS. Na osobną notkę zasługuje najwybitniejszy (według mnie)
współczesny kompozytor muzyki rozrywkowej Andrew Lloyd Webber (sir Andrew).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz