piątek, 6 grudnia 2013

Moje ulubione sądtraki

Na początku nie na temat, bo za oknem mikołajowo wieje śniegiem, miło wtedy usiąść w domu i pomyśleć o ciepłych krajach. Kto może niech zmyka na Kanary, przed samymi świętami all inclusive a 1400,-  PLN od osoby. Jak by co służę namiarami:-)


Najpiękniejsza muzyka filmowa, zestaw obowiązkowy i bardzo subiektywny. Muzyka w klasycznym filmie, powinna wtopić się w ekran i stanowić jedność z obrazem. Jednak zdarzają się wybitne wyjątki, w których melodie bywają równorzędnym partnerem obrazu, a nieraz swym pięknem przerastają go.

Poniżej muzyczne przypadki dwunastu filmów. 

Na początek wspaniały, Moon River, Henry Manciniego ze Śniadania u Tiffany’ego(1961)
 
Dwa Oskary dla kompozytora, za muzykę i piosenkę. Film Blake Edwardsa, na podstawie prozy Trumana Capote’a, miły dla oka, ale nie wybitny. Audrey Hepburn zjawiskowa, ma swoisty urok holenderskiej mimozy, nie jest jednak w moim typie:
 
Drugie miejsce, na mojej liście evergreenów, New York, New York(1977), nuci mi w głowie przynajmniej raz w tygodniu!
Film Martina Scorsese pod tym samym tytułem, muzyka Johna Kandera, słowa Freda Ebba. Obraz poszedł w zapomnienie, piosenka błyszczy na całym świecie. W filmie wykonywała ją Lizza Minelli (jej twarz kojarzy mi się z Myszką Miki). Moim zdaniem perfekcyjnie.
 
Numer trzy, ścieżka z filmu Absolwent, balsam. Soundtrack w wykonaniu duetu Simon and Garfunkel, zawiera między innymi utwory.

 The Sound of Silence oraz Scarborough Fair
 

a także, Mrs. Robinson
 
Numer cztery, film uhonorowany, aż trzema Oskarami, Grek Zorba, Michalisa Kakojanisa z Anthony Quinnem, Meksykaninem udającym Greka. Taniec Sirtaki, z muzyką Mikisa Theodorakisa. Obraz z 1964 r.
 
I jeszcze raz to samo, ale w wykonaniu mojej ulubionej piosenkarki, tym razem bosonogiej, Dalidy,
 
Miejsce piąte, Czarnoksiężnik z Oz i piosenka Over the Rainbow, w wykonaniu młodziutkiej Judy Garland, za parę lat mamusi Lizzy Minelli. Dalej już cytat z Wikipedii.
Over the Rainbow (często określana jako Somewhere Over the Rainbow) – klasyczna ballada napisana przez Harolda Arlena i E. Y. Harburga do filmu Czarnoksiężnik z Oz z 1939 roku. Stała się ona sztandarową piosenką Judy Garland, która nagrała ją jako pierwsza. Stała się wkrótce standardem zarówno w wersji wokalnej, jak i instrumentalnej i znalazła się w repertuarze takich sław muzycznych jak Les Paul, Ray Charles, Frank Sinatra, Jimi Hendrix, Eric Clapton, Jimmy Scott, Norah Jones, Queen, Céline Dion, Guns N’ Roses, Eva Cassidy, Bob Marley i wielu innych.
Mój typ wykonawcy, to  Israel „IZ” Kamakawiwo, grubasek z Hawajów
 
Niestety umarło się biedakowi, ładnych parę lat temu.

Sześć, sentymentalne Que Sera Sera, autorstwa Jay Livingstona i Ray Evansa, mistrzowsko zaśpiewana przez wieczną dziewczynkę Ameryki, Doris Day. Motyw z filmu Hitchcocka „Człowiek który wiedział za dużo” (1956).
Uwaga, uwaga, Oskar dla tej właśnie piosenki.
 

To samo, tylko bardziej melodyjnie.
 
Swoją drogą, smutne, że filmy mistrza Alfreda tak bardzo się zestarzały. Jako ich wieloletni wielbiciel ubolewam, że niestety, zbyt rozwlekła jak na dzisiejsze czasy fabuła, zabiła sławny suspens!!!

Siódme, równorzędne z szóstym, Doktor Żywago(1965)  Davida Leana, film z Egipcjaninem Omarem Sharifem, w roli tytułowego ruska. Przepiękne Somewhere, My Love (Lara’s Theme) autorstwa Maurice Jarre’a. Sam film, przydługi i nudny, nakręcony na fali euforii Pasternakiem, wyklętym przez Sowiety.
 
Miejsca ósme, siedem Oskarów dla, Mostu na rzece Kwai(1957), Davida Leana i nieśmiertelny Marsz Pułkownika Bogeya (Colonel Bogey March) skomponowany przez Malcolma Arnolda – Oskar również za muzykę!
 
Dziewięć, W samo południe(1952), sławnego Freda Zinnemanna z muzyką samego Dymitra Tiomkina, cztery Oskary, w tym dwa muzyczne - jeden za muzykę, a drugi za piosenkę High Noon (muzyka Dymitr Tiomkin, słowa Ned Washington, a śpiewał Tex Ritter). W  filmie pierwszą poważną rolę u boku gwiazdora tamtych lat, Gary Coopera, zagrała piękna Grace Kelly, późniejsza Księżna Monaco.
 
Dziesięć, jeszcze jeden western, ale nie mogę go pominąć. Rio Bravo(1959), Howarda Hawksa z muzyką Dymitra Tiomkina i duetową balladą, My Rifle, My Pony and Me. Wykonują śpiewający aktorzy, czy raczej „aktorujący” piosenkarze, gwiazdorski już wtedy Dean Martin i młody Ricky Nelson
 
Jedenaście, 1492 Conqest of Paradise, Ridleya Scota, muzyka Vangelisa, tytułowa Wyprawa do Raju, jest dla mnie szczególnie miła, bo była na pierwszej płycie CD jaką kupiłem.


Dwanaście, zamykająca stawkę, Różowa Pantera(1964), Blakea Edwardsa z tematem przewodnim Henry Manciniego.
 

Na tym koniec, moja lista w rzeczywistości jest o wiele, wiele dłuższa!

 
PS. Na osobną notkę zasługuje najwybitniejszy (według mnie) współczesny kompozytor muzyki rozrywkowej Andrew Lloyd Webber (sir Andrew).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz