poniedziałek, 14 października 2013

Jesienne bzdety - słowny landszafcick

Poniedziałek, piękna jesień za oknem, aż chce się żyć, ostatnia chwila, aby napełnić słoneczym optymizmem swój mózg. Nienawidzę zimy, hm mało kto ją lubi:-) Ja jednak jestem jej desperacko przeciwny i nigdy nie wyjadę na zimowe narciarskie wakacje(nigdy nie mów nigdy). Jeśli u nas na dalekiej północy zima, to jedyną szansą na ratunek są ciepłe kraje. Można, można i to za niewielkie pieniądze wygrzać zziębnięte członki w promieniach afrykańskiego słońca. Zdecydowane spadki cenowe to końcówka listopada i druga połowa lutego. Jak miło i sympatycznie jest wtedy nasłoneczniać się w temperaturach naszego lata. Nigdy nie zamienię tej przyjemności, na śmiganie po zmarzniętych stokach narciarskich. Jeśli na narty, to łikendowo na pobliskie górki Wieżycy lub Przywidza. Jesień, taka jak teraz to w naszym trójmiejskim przypadku aktywnośc nadmorska. Spacerem, biegiem, rowerem, wzdłuz morza od Gdańska do Sopotu. No cóż, kto lubi jedzie do kaszubskiego lasu na grzyby, dla mnie to jednak żadna przyjemność, ale, ale o gustach się nie dyskutuje:-) Zawsze w drugiej połowie roku, mam poczucie przemijania, po przesileniu wiosenno letnim każdy dzień staje się krótszy, a zieleń coraz dojrzalsza i powoli, powoli obumiera. Dlatego najlepszym miesiącem jest maj, gdy wszystko rozkwita, a perspektywa nowego poranka daje satysfakcję dłuższego SŁOŃCA! Nie narzekajmy jednak, bo za oknem promiennie, ciepło i póki co kolorowo, od spadających liści. SŁONECZNEGO TYGODNIA sobie i ewentualnym czytelnikom gorąco życzę:-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz