Oszalała wichura zrywa dachy i pustoszy wybrzeża Anglii i
Francji. Kanał la Manche zawirował. Normandię, zalewają morskie bałwany. Ta
północna kraina, wsławiona bitnością swego wielkiego władcy, Wilhelma Zdobywcy,
jest miejscem bardzo interesującym turystycznie. To tutaj wieki temu (966 r.)
na przybrzeżnej wyspie wzniesione zostało sanktuarium
Michała Archanioła. Oryginalna nazwa
sanktuarium to po łacinie Mons Sancti Michaeli in periculo mari (Wzgórze
Świętego Michała w niebezpiecznym morzu) lub Mont
Saint-Michel au péril de la mer (po francusku).
Od 1879 roku, do opactwa prowadzi 1800 metrowa grobla.
Wyjątkowo zaborcze w tych rejonach, przypływy raz na dobę oblewają skały okalające
wyspę. W porach przesileń zimowo-wiosennych i jesienno-zimowych, gwałtowność
przypływów jest tak wielka, że w przeszłości zdarzały się przypadki zatonięcia
pielgrzymujących do sanktuarium pątników. Woda naciera wtedy z prędkością
galopującego konia i nie sposób przed nią uciec. Co prawda nie zanotowano ostatnio
żadnego, śmiertelnego utonięcia, jednak zatonęło tam już wiele, źle
zaparkowanych aut.
Inna ciekawostka dotycząca Opactwa sięga czasów niesławnej pamięci
Rewolucji Francuskiej, wtedy zaślepieni nienawiścią do Kościoła oprawcy
przerobili klasztor na więzienie dla 300 opornych księży. Swą pierwotną funkcję
sanktuarium odzyskało dopiero ok. roku 1863. La Mont Saint- Michel jest drugą
po Paryżu najchętniej odwiedzaną atrakcją turystyczną Francji. Obiekt piękny i
malowniczy, godny polecenia.
Normandia,
to również miejsce wydarzeń z historii II Wojny Światowej, świadek lądowania aliantów
dnia 6 czerwca 1944 roku. Przy plażach, które spłynęły krwią stoją teraz muzea,
a w okolicznych wioskach bielą się krzyże wojennych cmentarzy. Interesującym
miejscem dla zwiedzających jest miasteczko Sainte-Mere-Eglise. Tutaj w nocy z
5/6 czerwca, jeszcze przed desantem morskim, zrzucono amerykańskich spadochroniarzy.
Jeden z nich zaczepił spadochronem o dzwonnicę kościelną i zawisł. Cudem przeżył,
chociaż pod jego stopami trwały zażarte walki. Na pamiątkę zdarzenia, na
kościelnej wieży do dzisiaj powiewa spadochron z manekinem w amerykańskim
mundurze. Jako że miasteczko wyzwolili spadochroniarze, do herbu miasta dodano
po wojnie dwie białe czasze.
Normandia, to nieskończenie bezgraniczne plaże.
Raz na dobę, morze odchodzi tam za horyzont. W miejscu gdzie jeszcze przed
godziną szumiały fale, pozostaje ubity mokry piach. Fachowa nazwa zjawiska, to:
„duży skok pływów morskich, który dochodzi nawet do 14 m różnicy poziomów”.
Mówiąc językiem ludzi, możemy suchą stopą chodzić po morskim dnie, które już za
kilka godzin będzie ponownie zalane 14 metrową głębią. Niesamowite, prawda?
Normandia, to
kraina świeżych małż, ostryg i Calvadosu. Małże i ostrygi hoduje się w morzu,
wykorzystując dobowe odpływy. Hodowle umieszczone w głębokiej wodzie na
drewnianych palach, są raz dziennie bezproblemowo doglądane.
Największą gwiazdą
regionu jest jednak Calvados, król tutejszych gorzelni. Jabłkowe brandy pędzi
tu każdy szanujący się chłop. Następnie wlewa je w firmowe butelki, etykietuje
i za słoną cenę sprzedaje na miejscowym jarmarku.
Normandia to
królestwo jabłek, więc produktów jabłczanych jest tutaj pod dostatkiem. Na dolnych
półkach sklepowych na przykład, króluje Cidre, słaby gazowany jabcok.
Najbardziej boli, że
z polskich jabłek wychodzą nam tylko tanie wina. Co prawda ostatnio widziałem
rodzimej produkcji cydr, jednak jego cena była mocno zaporowa - 11 zł.!
Co jeszcze warto, zobaczyć w okolicy? Ja bardzo lubię St.
Malo, okoloną murami niegdysiejszą twierdzę morską. Można też wpaść na chwilę
do wczasowego Dinard i obejrzeć oryginalny w kształcie pomnik Alfreda Hitchcocka(stoi
na jajku, a na ramionach ma PTAKI). Trochę
dalej na zachód, jest prześliczne Dinan. Jednak te miasta to już inny, równie
ciekawy region Francji, Bretania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz