piątek, 7 lutego 2014

Toscania - Montepulciano- to miasto, wino i ...

Wielki Księżyc, i zarysy miasta, to coś co zostało mi na zawsze, mieszkaliśmy na obrzeżach u emigranta z Korsyki, hodowcy owiec i oliwek. Piękny rejon świata i bajeczne krajobrazy. Nigdzie wcześniej, tak malowniczych łanów zbóż wśród pagórków nie widziałem. Jedyny mankament, daleko do kąpielisk, najbliższe miastu bagniste Lago Trasimeno, jest oddalone o kilkadziesiąt kilometrów. Jednak tę niedogodność rekompensują powalające krajobrazy przecięte wstęgami krętych dróg i gdzie niegdzie żółcących się pól słoneczników. Sienny i wymarłego Civita di Bagnoregio nigdy nie zapomnę, a za kąpielą w wiejskiej fontannie tęsknię do dziś! Jednak żar i wszechobecny pył, to duża niedogodności regionu. Jezioro Trasimeńskie, potaplać się można, ale tylko do kolan, pamiętajmy również że spłynęło ono krwią, to tutaj miała miejsce wielka bitwa broniących się Rzymian, przed prącym na stolicę Republiki Hannibalem. Toskania, warto odwiedzić, ale nie dłużej niż na 7-10 dni! Tak naprawdę, to wino tutaj wyrabiane jest chyba bardziej znane niż miejscowość. Aha, Montepulciano to też czerwony szczep winorośli i marka Montepulciano d' Abruzzo nie jest stąd, ale i tutaj w winnicach i cantinach szlachetnych wyrobów własnych nie brakuje.

PS. Po drodze było też Arezzo, Asyż, Florencja i parę innych miasteczek na wzgórzach, ale naprawdę bez wielkich uniesień, dla mnie perełką pozostanie Sienna. Kilka filmików z tamtej podróży umieściłem na swoim YT.


https://www.youtube.com/watch?v=2I0H7DGkA3Y




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz