Gierek vs. Tusk, czy można porównywać tych dwóch panów.
Przecież działali w całkiem odmiennych epokach, innych systemach społeczno –
politycznych. Pierwszy był namiestnikiem PRL i wykonywał polecenia Kremla,
drugi wybrany demokratycznie, w wolnej Polsce, zyskał nieprawdopodobne poparcie
społeczne, mógł kształtować i unowocześniać kraj jak prawdziwy polski patriota,
jak mąż stanu z wizją nowoczesnej Ojczyzny.
Gierek, choć na
pasku Sowietów, poszedł od razu w inwestycje, po gomułkowskiej stagnacji
rozpoczął budowę Drugiej Polski. Bum mieszkaniowy, nowe fabryki, nowe drogi,
zwiększona konsumpcja, a wszystko to za pożyczoną na zachodzie forsę. Co po nim
zostało, ano niesławnej pamięci dług 20 miliardów dolarów i rozbuchane ambicje
bycia dziesiątą potęgą gospodarczą świata.
Tusk, werbalny
wizjoner, z ustami pełnymi reform, obiecujący rozkwit kraju i zieloną wyspę
wśród pełzającego po Europie kryzysu. Dostał miliardy pomocowych euro,
zapożyczył państwo i pośrednio obywateli, zwiększył dług publiczny do
tragicznych rozmiarów, a jego „inżynieria finansowa” sprawiła, że prawie 300
miliardowe zobowiązania kraju, będą spłacane jeszcze przez nasze prawnuki!
Jaki jest bilans tych
dżentelmenów, podobnych do siebie w szaleństwie zadłużania kraju.
Po Gierku padło setki niepotrzebnych fabryk i zardzewiało
tysiące nowych i nie uruchomionych maszyn, dużą część miliardów dolarów utopiono
w błocie błędnych decyzji gospodarczych. Mimo to, po tow. Edwardzie coś
wartościowego jednak zostało! Port Północny, który od razu, trochę
uniezależniał nas od Sowietów, Rafineria Gdańska, nowoczesna jak na tamte czasy
i do dziś przynosząca korzyści państwu, to tylko te najważniejsze i trwające do
dziś przykłady dobrych posunięć. Pobudowana Gierkówka, pierwsza w Polsce trasa
szybkiego ruchu, sprawna i wydolna arteria kolejowa łącząca Śląsk z portami
wybrzeża, czy warszawska Trasa Łazienkowska, to wszystko działa i funkcjonuje
do teraz. Tysiące mieszkań, przaśnych i z wielkiej płyty, ale jednak własnych,
zadomowiły się tam rodziny młodych Polaków i pozwoliły snuć plany na
przyszłość, zakładać rodziny i rodzić dzieci.
Tusk, mocny człowiek z wielkim kredytem zaufania, startował
w czasach bumu gospodarczego. Do Polski zaczęły napływać wtedy miliardy z Unii,
i co się stało? Zapowiedział reformowanie kraju, walkę z przerostami w
administracji, reformę służby zdrowia i wiele, wiele innych mądrych posunięć
społecznych i gospodarczych. Co z tego wyszło, rozbabrane drogi, zapętlona
kolej, zapaść przemysłu, horrendalne przerosty w administracji publicznej,
tragedia w służbie zdrowia i pomniki Tuska, wielkie, przynoszące milionowe
straty, stadiony na Euro! Tylko jedną reformę wprowadzono skutecznie, wiek
emerytalny w górę. Nie pomoże to za wiele nam przyszłym emerytom, ZUS już
niedługo będzie bankrutem. Co na rynku pracy, szalone bezrobocie i wyjazdy
młodych za chlebem na europejskie zmywaki. W Polsce nie da się żyć, rząd chwali
niskie koszty pracy, czyli Polaku pracuj za miskę ryżu, to się opłaci, bo wtedy
jesteśmy konkurencyjni dla świata, tak dzisiaj mówi najbliższy doradca
ekonomiczny Tuska, Jan Krzysztof Bielecki, były premier. Do tego dochodzi
wszechobecna korupcja. Łapownictwo przy realizacji zamówień publicznych jeszcze
nigdy w historii Polski nie było tak szalone i bezkarne! Eksperci wręcz
twierdzą, że znaczna część dotacji unijnych została skonsumowana przez
łapowników. Gdzie szukać sukcesów Tuska, w obiektach sportowych proszę Państwa,
na boisku! Orliki, boisko w każdej gminie, pięknie, to można uznać za sukces.
Tylko czy nie za mało jak na siedem lat bezstresowych rządów, ze sprzyjającymi
mediami i w związku z tym, pozytywnie nastawioną opinią publiczną?
PS. Na poparcie liczbami, osiągnięć Tuska, garść cytatów z
ostatniego numeru tygodnika
W Sieci (nr 49, 9 -15
grudnia 2013), artykuł Janusza Szewczaka, głównego ekonomisty
SKOK pt. Odurzeni euro
- Od 2007 r. polski
PKB zjechał z poziomu ok. 7 proc. do zaledwie 1,4 proc. w 2013 r., bezrobocie
skoczyło z 11 do 13 proc.
- Począwszy od 2007 r., a więc od początku perspektywy
budżetowej(spływ unijnej forsy – przypis FL), polskie finanse publiczne
doprowadzono praktycznie na skraj bankructwa. Dług publiczny wzrósł do 2007 r.
z kwoty 529 mld zł do blisko 950 mld zł pod koniec 2013 r., dług w relacji do
PKB z 45 proc. do 59 proc., deficyt sektora finansów publicznych z poziomu 1,9
proc. do blisko 5 proc. Dług zagraniczny osiągnął niespotykany poziom – blisko
280 mld euro (u Gierka 20 mld USD - FL) i to w sytuacji gdy jednocześnie
wyprzedano majątek narodowy za blisko 60 mld zł. Bankrutująca Ukraina ma 100
mld dol. długu zagranicznego.
- Postawiono cztery duże stadiony, mnóstwo centrów
konferencyjnych i szkoleniowych, zbudowano oczyszczalnie, parki wodne, baseny,
ścieżki rowerowe, a nawet zimne termy w Lidzbarku Warmińskim. Samorządy, które
– korzystają z unijnych programów – były w ostatnich latach największym polskim
inwestorem, nie mogą teraz przez siedem lat zarabiać na nowo powstałych
obiektach, ale muszą je utrzymywać, stąd podwyżki czynszów, biletów, mediów
itd. Zadłużenie samorządów w Polsce zbliża się do kwoty 70 mld zł.
- Blisko 60 proc. wydatków na polska infrastrukturę, drogi i
ochronę środowiska pośrednio lub bezpośrednio wraca do bogatych krajów Unii, a
z każdego 1 euro funduszy spójności prawie 80 centów wraca do Niemiec. Wydatki
na tzw. innowacyjność to w niespełna 80 proc. zakupy maszyn, urządzeń oraz
technologii z krajów ze strefy euro, tylko 20 proc. idzie na badania oraz
rozwój kraju.
- Unii, a zwłaszcza najbogatszym krajom strefy euro, wcale
nie chodzi o wzmacnianie polskiej konkurencyjności, lecz raczej o stabilny
rynek zbytu dla swoich produktów. Unia za darmo nie rozdaje pieniędzy, jak to
wydaje się niektórym w Polsce. Kompletny brak wizji dalszego rozwoju naszego
kraju nie gwarantuje nam wyjścia z rozwojowego dryfu.
I jeszcze trochę od Senatora Biereckiego.
I jeszcze trochę od Senatora Biereckiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz