Może ktoś spróbuje niekonwencjonalnego budyniu z resztek powigilijnych ryb, Monatowa s. 271. Jak dla mnie najlepsze potrawy wigilijne, to Karasie i śledź po grecku, nie mam też nic przeciwko normalnie smażonemu karpiowi, koniecznie na ciepło. Wszystko, to smaki dzieciństwa, Karasie, specjalność Dziadka Antka, buraki, fasola jasiowa i coś tam jeszcze, a najlepszą przyprawę śledzi po grecku robiła Babcia Tosia, a teraz równie dobrą, przyprawia moja Mama.
Budyń z ryb gotowanych. Rozetrzeć łyżkę masła z łyżką mąki, rozprowadzić na ogniu dolewając po trochu litr mleka i mieszając ciągle, zagotować, poczem odstawić. Dwa funty ryby gotowanej pozostałej od przyjęcia, pokrajać bardzo drobniutko i do przestudzonego sosu wbić 3 żółtka dobrze rozcierając, wsypać 3 łyżki tartego parmezanu, soli do smaku, szczyptę pieprzu, pół łyżeczki sosu Soy'a lub Maggi, dodać pokrajaną rybę, a ubiwszy pianę z pozostałych białek wymieszać lekko razem, włożyć w formę masłem wysmarowaną i bułką wysypaną i piec w piecu lub gotować w rondlu na parze dobrą godzinę. Wydając wyrzucić z formy na półmisek, a w sosjerce podać sos koperkowy, biały cytrynowy lub kaparowy. Podaje się po zupie jako entre - mets.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz