środa, 22 stycznia 2014

Moje ulubione używki - część pierwsza - papierosy

   Karnawał trwa, warto więc wspomnieć o towarach akcyzowych, tych do użytku wewnętrznego. Po pierwsze gdyby nie patriotycznie usposobieni obywatele, kasa Państwa była by pusta już w drugiej połowie roku. Papierosy, alkohol i paliwo to fundamenty naszego budżetu.
   Paliwo do samochodów wyłączam z rozważań, bo rozmawiać będziemy jedynie o używkach. Zresztą o przekręcie z ropą naftową pisałem parę dni temu. Zacznijmy od papierosów, jest taka marka ulubiona, dzięki której na kilka lat wróciłem do palenia. Camele, legenda papierosów, ostały się jeszcze z dawnych wszechpalących czasów i chyba do dzisiaj mają się dobrze. Ważne dla naszych krajowych palaczy, nie produkowane w Polsce, więc gatunkowo lepsze. Szkoda, że nie ma już wersji bez filtra. Swego czasu marka całkowicie znikła z naszego rynku, w sprzedaży dominowały jedynie papierosy produkcji krajowej. Np. Marlboro, to krajówka z Krakowa, chociaż, chociaż to były moje "fajki" codzienne z przed Cameli. Zaczynałem już w szkole średniej,w czasach komuny, wtedy paliło się na przerwach, Caro 'a 16 zł, Carmeny 'a 18 zł i Marlboro 'a 24 zł. Z uwagi na mniej nałogowe spożycie, nie rzucałem się na papierosy gorszych gatunków, a zwłaszcza najbardziej popularne wtedy Sporty ' a 3,50 zł. Ich nazwę zmieniono za chwilę na Popularne, z uwagi na wyjątkowe oksymoroństwo, sportowy papieros, to prawie tak jak uczciwy złodziej, czy zdrowa trucizna. Co prawda w tamtych czasach większość naszych wyczynowych sportowców paliła nałogowo, ale w czasach gierkowskich, pozory zdrowego życia trzeba było zachowywać. Wracając do Sportów i ich fenomenu, obrzydliwy tytoń, oczywiście papieros bez filtra, ohydnie brzydkie opakowanie. W niepalących dla mnie czasach, sprzedawane były również w mniejszych 10 sztukowych paczkach. Ponieważ, tę robotniczą markę wyrabiano w kilku fabrykach w kraju, wśród koneserów wyrobu panowało silne przekonanie o wyższości produkcji, skręcanej w Radomiu. Palacz kupujący w kiosku,najczęściej mówił, Sporty radomskie proszę. Produkowano je ponadto w Poznaniu i chyba Augustowie. Czy Sporty z Radomia były lepsze od wyrabianych gdzie indziej, zapewne tak, klient nie jest głupi i od razu rozpozna. Podobno było w nich mniej patyków i gwoździ. Tak, tak i gwóźdź czasem się znalazł. Ponadto Sport, był papierosem klasowym i mocno partyjnym, tow. Gomułka, wielki asceta, bardzo gustował w Sportach. Jako gość bardzo oszczędny, każdego Sporta dzielił na pół i taką połówkę umieszczoną w szklanej lufce z dużym smakiem wypalał.
Rodzinni palacze, to Dziadek i Babcia Wanda. U Dziadka Antka, który popalał bardzo amatorsko, zawsze był duży wybór papierosów. Stąd pamiętam, Płaskie, Dukaty, to marki bardziej luksusowe, jakby przedwojenne, oczywiście bez filtra i oczywiście w eleganckich kartonowych twardych pudełkach, otwierane jak papierośnice. Zniknęły jednak szybko, zanim zdążyłem je spróbować. Dosyć znane były ponadto papierosy Wrocławskie a' 9 zł (papierosy mojej Babci). Z luksusów z filtrem, obrzydliwe Giewony a' 6 zł, no i specjał dla dbających o płuca robotników, Klubowe, czyli takie sporty z filtrem, cena ok 4 zł. Filterek był co prawda bardzo symboliczny, zrobiony z karbowanej bibułki, ale dzięki niemu tytoń nie wchodził między zęby. Koneserzy częstokroć podrasowywali ich smak i aromat, podsuszając zakupione paczki na kaloryferach. Cóż jeszcze pamiętam, Mentolowe i trochę bardziej luksusowe,również miętowe, Zefiry. Panowała powszechna opinia, że ich palenie obniża sprawność seksualną, no cóż prawdziwi mężczyźni palili Sporty!
   Pamiętajmy, że w tamtych siermiężnych czasach, dostęp do zachodnich luksusów, był mocno ograniczony, przypomnę tylko, że pracujący Polak zarabiał równowartość ok. 30 - 40 USD! Przeciętne wynagrodzenie oscylowało wtedy między 3 - 4 tys. zł, a luksusowe papierosy zachodnie, dostępne i owszem w delikatesach i prywatnych sklepach, kosztowały 40 zł . Ceny w salonach dolarowych, czyli PeKaO, przemianowanych w czasach gierkowskich na Pewexy, to 0,4 - 0,6 USD za paczkę.
Najczarniejsze czasy dla pijaków i palaczy miały jednak dopiero nadejść!
   Rok 1980 i strajki, w sklepach zaczęło brakować wszystkiego, w ten sposób komusza władza chciała udowodnić że tzw. przestoje w pracy okrutnie obniżają produkcję, a co za tym idzie zmniejszają ilość towarów konsumpcyjnych na rynku. Był to totalnie oszukańczy pic! Jednak nie o polityce dzisiaj.
   Zaraz po sierpniowych strajkach wprowadzono kartki na wiele podstawowych produktów, w tym kartki na wódkę i papierosy. Wartością przestał być pieniądz, rynkiem zaczęły rządzić papiery wartościowe, najcenniejszymi z nich były kartki na wódkę i papierosy oraz cukier(podstawowy składnik do produkcji bimbru). Tak oto w PRL dzięki Jaruzelskiemu, stworzono podwaliny pod przyszłą Warszawską Giełdę Papierów Wartościowych.
   Okropne, to były czasy, a palić i pić się chciało, wielu słabych duchowo,rzuciło wtedy nałogi! Najwytrwalsi walczyli dalej,posiłkując się, na froncie alkoholowym, domową aparaturą, a tytoniowym, bezkartkowymi, rzucanymi do czasu do czasu do sklepów,wyrobami z Bałkanów i Kuby.
Ciężko było, bo albańskie papierosy DS(Dures Special), miały tak ohydnie duszący smak i aromat, że ich palenie u wielu powodowało torsje. Nie wiele lepsze okazywały się kubańskie Partagasy i Jugosłowiańskie Yugo.
Ci którzy wytrwali, powinni być za wytrwałość i samozaparcie odznaczeni przez Prezydenta, a także otrzymać dożywotnią darmową opiekę onkologiczną w najlepszych klinikach rządowych, jako Wzorowi Strażnicy Stabilności Budżetu Państwa, w skrócie WSSBP.
    Wracając do współczesności, rzuciłem palenie, ograniczyłem "spożycie", prawie nie jeżdżę autem. Mówiąc wprost, jestem aspołeczny i źle nastawiony do naszych "reformatorskich" Władców, mam nadzieję, że na zdrowie mi to wyjdzie. Czego Państwu również z całego serca życzę!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz