Człowiek od
prehistorii, od Adama i Ewy, od Kaina i Abla, pozostaje ze swej natury okrutnym
i mściwym ssakiem. Zmieniały się epoki, ludzki świat szedł cywilizacyjną
ścieżką postępu, okiełznał ogień, wynalazł koło, wytapiał coraz lepsze metale,
budował i tworzył. Genialność wynalazców, pomysłowość i inwencja kreowała
jego ziemską potęgę. Nagle, zachłysnął się swym geniuszem i mniej więcej w
okolicach XIX w. uwierzył, że techniczna perfekcja jest wypadkową
ucywilizowania duszy. Stwierdzano wręcz, że poziom cywilizacyjnego rozwoju dał
początek nowej epoce, erze wieczystego pokoju, czasowi nie przemijającej
szczęśliwości, bez krwawych wojen i światowych konfliktów. Jak złudne były to
mrzonki, przekonała się Europa już latem 1914 roku. Potem było jeszcze gorzej,
bolszewicka rzeź, koszmary głodowe i kanibalizm na Ukrainie, hekatomba drugiej
wojny. W innych częściach świata nie było lepiej, masakryczna rewolucja w
Chinach, wojna koreańska i wiele, wiele innych, mniejszych, ale zawsze krwawych
konfliktów. Doszliśmy do czasów upadku komunizmu, znowu szalone umysły
naiwniaków zaczęły bredzić o końcu historii. No i zaczęło się, Bałkany, serce
Europy, okrucieństwo, rzezie i masowe mordy!
Szokująco dzikie instynkty wychynęły z zakamarków ludzkich dusz, ludzi,
którzy przez trzydzieści, czterdzieści lat żyli obok siebie, po sąsiedzku, w
zgodzie i pokoju, ogarnął amok zabijania. Syty i szczęśliwy świat był w szoku,
jak to możliwe, w środku cywilizowanej Europy, takie barbarzyństwo, jeszcze
żeby to w dzikiej Afryce(Tutsi i Hutu, milion zarżniętych maczetami!) lub przeludnionej Azji, ale u nas! Nie wiedzą naiwni,
że demony okrutne siedzą w każdym z nas, a postęp i cywilizacja dotyczą tylko
sfery materii i powierzchownej sztuki. W swych prymitywnych instynktach
człowiek nie zmienił się ani na jotę, od prehistorii!
Religia i ustalone normy prawne, trzymają w ryzach
uporządkowania, ale tylko w czasach dobrobytu i pokoju. Sielanka kończy się,
gdy nadchodzi czas walki o przetrwanie! Oczywiście zawsze ostanie się jakaś
grupa sprawiedliwych i bogobojnych(chrześcijan), ale z reguły w mniejszości. I zawsze ci
sprawiedliwi, będą szansą na przetrwanie ludzkości w chwilach okrutnych
niesprawiedliwości. Szczęśliwie przyszło nam żyć w czasach dobrobytu i oby tak
było jak najdłużej!
PS. Podobne przemyślenia, chociaż niezależne, u
Łysiaka w pierwszym tegorocznym numerze tygodnika Do Rzeczy, nr 1/2014, tekst z przedostatniej strony pt. Sado sapiens, polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz