sobota, 9 listopada 2013

Sobotnie menu od Monatowej


         Tzw. blog, to miejsce pisania o niczym, albo specjalistyczne zarabianie forsy w wąskich dziedzinach pseudo doradzania. Niektórzy kopiują tam książki z poradami, a inni powielają modowe kawałki. Jako notoryczny grafoman, piszę nie zarobkowo i jak do tej pory  z własnej głowy. Jednak wobec braku bieżąco ciekawych tematów i opisanych wczoraj osobistych problemów z kucharzeniem, jestem zmuszony rozpocząć cytowanie Uniwersalnej Książki Kucharskiej Pani Marji Ochorowicz Monatowej.
       Książka była własnością mojej Babci Wandy. Posmakować tam można przepysznych rodzynków, dosłownie i w przenośni. Np. podanych w tamtych bez lodówkowych czasach przepisów na owoce morza. Książka z początku XX  w., niestety rok wydania nieznany, bo kartka z datą odleciała, zapewne z jakąś niechcący zadaną kuchenną plamą.
       Nie pójdę jednak na całość i Monatową  serwować postanawiam tylko w soboty. Na początek jaja i małże.

Śniadanie: jajko na miękko po wiedeńsku (str.481, pisownia oryginalna). W kawiarniach wiedeńskich podają bardzo apetycznie obrane z łupy jaja na miękko w szklance kryształowej na nóżce lub też w szerokim kieliszku platerowym, do którego wstawia się szklanną wkładkę. Ugotowane jaja jak poprzednie (jaja na miękko str. 480 - obmyć w wodzie świeże jaja, lub jeśli bardzo brudne i zawalene zwilżyć je wodą i wytrzeć solą, a po opłukaniu włożyć do gotującej się wody na 2 – 3 minuty, zależnie od tego, czy białka mają być nawpół(oryg.) surowe czy też zupełnie ścięte. Kto nie umie umiarkować czasu, powinien sobie kupić w sklepach z naczyniami tak zwaną klepsydrę do jaj), obtłuc z jednej strony czubki, obrać je, a potem podważywszy trzonkiem od łyżeczki zdjąć ostrożnie całą skorupkę, uważając, aby się jajo nie rozgniotło i wpuszczać w całości, po dwa lub trzy do jednej szklanki.
 
Ojojoj, strasznie skomplikowane, ale spróbuję, bo to najsmaczniejsze poranne danie.


Obiad: ślimaki morskie, Mule (str.290) Mule są podobne do ostryg, ale o wiele tańsze. Najsmaczniejsze są w zimie, a wogóle (pisownia oryginalna) od maja do września nie należy ich jadać, gdyż w tej porze są szkodliwe. Przed ugotowaniem trzeba je dobrze oskrobać, kilka razy wypłukać w zimnej wodzie z octem, a potem jeszcze obie muszelki mocno ścisnąć, aby brud i piasek wyszedł.
Mule duszone w winie (str.291) Dobrze oczyszczone mule włożyć do gorącej słonej wody, gdy się otworzą, wtedy wodę odlać, a muszle wierzchnie odrzucić. Osobno udusić w maśle drobno usiekane szalotki, dodać pół szklanki białego wina, pół szklanki mocnego buljonu, skrajać kilka pieczarek, wcisnąć cytryny do smaku, dać trochę soli i pieprzu i włożywszy mule, dusić przez 10 minut. Wydając, obsypać zieloną siekaną pietruszką i polać sosem.

       Proste, wino oczywiście wytrawne, albo pół. Dostępność w Gdańsku, prawie wszystkie supermarkety, ale najlepiej zamówić w sklepie rybnym w Oliwie, raz w tygodniu sprowadzają na zamówienie ostrygi i mule. Mule jak mule, ale ostrygi są naprawdę świeże, sprawdzone.

 

Kolacja: nie jemy, odchudzanie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz