piątek, 15 listopada 2013

Łysole Hollywoodu

Łysi w kinematografii, oczywiście mówimy o tych najważniejszych, czyli śmietance z Hollywoodu. Generalnie od zarania filmu, gwiazdor musiał mieć włosy (na głowie oczywiście), taki był styl. Jeśli komuś nie stało, załatwiał to peruczką lub inną pożyczką. Zmiany nastąpiły dopiero po wojnie za sprawą pierwszej celebryckiej łysej pały hollywoodu, 
Yul Brynnera. Ten rosyjski emigrant, zdolny aktor i wielce nałogowy palacz, od dziecka miał słabe włosy. Kiedy w 1954 r. do teatralnej roli Króla Syjamu, musiał je zgolić, zrobił to z rozkoszą. I tak zostało mu aż do śmierci(1985). Zresztą za sfilmowaną muzyczną wersję tego spektaklu, Król i ja(1956) otrzymał Oskara. 
Był to pierwszy w historii Oskar dla łysej pały. 
Drugi słynny łysol, to oczywiście Kojak, czyli Theodor Savallas dla fanów Telly. W pierwszych filmach, z namaszczeniem pielęgnował jeszcze, swą wątłą fryzurkę z pociesznie rzadką grzywką. Tutaj również, zmianę wyglądu wymusiła scena, w 1964, ogolił głowę do roli Poncjusza Piłata (Opowieści wszechczasów,1965). Od tej pory codziennie traktował swą łysinę maszynką. 
Trzeba przyznać, że Ci dwaj, byli nad wyraz odważni, bo Hollywood, tamtych lat, nie zna innych podobnych przypadków! 
Pozostali łysi pozostawali w głębokiej konspiracji, ukrywając się pod bujnymi czuprynami peruczek, tresek i tupecików. 
Dla przykładu parę nazwisk, Lorne Green, czyli tata z Bonanzy, sztuczne loki na czubku głowy. 
Kowbojski amant ze sztuczną czupryną, Burt Reynolds, czy nie zdejmujący od jakiegoś czasu kowboj kapelusza, Chuck Norris. 
Do klubu zakonspirowanych łysych można zaliczyć również wielkiego Johna Wayne’a, ale u niego zadziałało zapewne naświetlanie antyrakowe. 
Wątłe włosy wielkiego Fanka Sinatry, sprawiły, że w latach 80.zakrywał łysinę elegancką pożyczką. 
Dzięki Brynerowi i Savalasovi łysina przestała szokować i powoli przebiła się na salony. 
Nie ukrywał jej już Sean Connery, świetnie zaadaptował ją Bruce Willis. 
Czas przemian, tak zamieszał w świadomości, że współczesny aktor z treską wydaje się nie do pomyślenia! 
Zdarzają się co prawda operukowane dinozaury, ale one pochodzą z czasów Brynnera. 
Obecnie łysa męska czaszka nikogo nie szokuje i miejmy nadzieję, że tak już zostanie! 
Zresztą, współczesny człowiek zupełnie nie potrzebuje owłosienia. Wyjątek estetyczny stanowi jedynie głowa kobiety i rzecz jasna męski tors :-)
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz